...

...

wtorek, 17 lipca 2012


Najlepsze seriale PART I


Z racji i powodu, no i również dlatego, że lepszych pomysłów brak, polecimy tu kilka tytułów seriali, które naonczas są przedmiotem popierdyliardnego oglądania. Yep! Dowartościowujemy się tym, żyjemy tym, a nawet kłócimy o losy bohaterów, których lubimy mniej lub bardziej. O stopniu naszego pojebania w zżyciu się bohaterami mogą świadczyć to, że czasem z powodu sprzeczki o daną perypetię potrafimy sobie nawzajem uprzykrzać życie. Zdarza się wtedy np. „przypadkowe” przypalenie tostu albo przesłodzenie do porzygu kawy.


(TO jest TO)

Ale bez obaw kochamy się jak zawszony ćpun ze swoją strzykawką, i dzięki temu łagodzimy najdziwniejsze konflikty. No dobra, głównie przez naszą czterosekundową pamięć jak u złotej rybki, z tym, że my nie przynosimy szczęścia, wręcz odwrotnie: ostatnio frajer, który postawił nam piwo omal nie zakrztusił się na śmierć perłą summer. Oto nasze propozycje dla ludzi, którzy od wyjścia na świeże powietrze i zrobienia cokolwiek wartościowego w swoim krótkim życiu wolą zamknąć się w czterech ścianach z whiskey z colą w łapie i oglądać jednym haustem ośmiosezonowe seriale:


1.      Office U. S. – dlaczego dodaliśmy przymiotnik U. S.? Otóż by się nikt nieroztropny nie pomylił i nie rzucił na brytyjskiego protoplastę amerykańskiej produkcji, bo ta jest wyłącznie dla amatorów naprawdę potężnej dawki angielskiego suchara, od którego zęby same się rwą, kurczy się penis i ma się menstruacje przy każdym „dowcipie”. 


Co do amerykańskiej wersji to z ręką na sercu polecamy szczególnie 2, 3, 4 i 5 sezon, które są niedościgłym wzorem dla tego typu produkcji. Śmieszne to, zabawne, czasem przekruwaśmieszne i niemogące się znudzić, wierzcie na słowo ludziom, którzy te sezony obejrzeli już po więcej razy niż tyle ile można by się do tego przyznać bez wstydu. O czym to jest? Sam opis sytuacji i miejsca akcji na pewno nie zachęci do oglądania, wiemy po sobie, no ale jak się już zaryzykuje to ma się dwa wyjścia albo się pokocha to albo będzie się miało w dupie, bo się ma za mały móżdżek i oczekuje się czegoś prostszego i mniej smacznego. Jak długo żyjemy to tylko frajerzy, których znamy nie lubią Office, niech to będzie jakaś tam rekomendacja. Akcja dzieje się w pensylwańskiej firmie papierniczej, której szefem jest facet o cechach osobowych 
(Michael i Toby czyli niesłabnące uczucie)
2.      IT CROWD – tym razem tylko i wyłącznie brytyjski humor, choć podobno gdzieś tam we wszechświecie powstała amerykańska wersja i widziały ją tylko cztery osoby, z których dwie pierwsze nie żyją, trzecia usunęła konto na fejsie i tym samym słuch po niej zaginął, zaś  czwarta jest bucem, nikt jej nie lubi, więc i tak nie wierzy że oglądała. Serial koncentruje się na pracy Roya, Mossa i Jen w bóg-wie-czym się zajmującym Reynholm Industries. Dorobiło się to czterech sezonów po sześć odcinków, czyli raczej łatwo to przyswajalne, szczególnie, że serial dopracowany do ostatniego detalu by spowodować niekontrolowane wybuchy śmiechu z kawałkami jedzenia lądującego na ekran (been there, done this). Na IT CROWD zawsze jest pora, serial jest absolutnie nie do zajeżdżenia. Autorzy serialu często robią sobie jaja ze współczesnej popkultury, czego są niedościgłym wzorem, ba, i nadal utrzymując się w granicach dobrego smaku, braku bluzgów i pretensjonalnego epatowania golizną.
(I agree!)
3.     Parks and Recreation – pora na niedawny osobisty hit. Odkryliśmy to cudo tego roku i jak się okazało zawładnęło nami bezgraniczne, i całkowicie pobiło w darzeniu sympatią kulejący już w ósmym sezonie Office. Serial niszczy dzięki takim postaciom jak Leslie, coś niecoś na modłę officowego Michaela trochę ciapy i nieudacznika, ale w końcu wychodzącego na swoje; Rona, którego osobiście ja sam uważam za najjaśniejszą postać, prawdziwego macho z piwnym maćkiem i sumiastym wąsiskiem będącym spiżarnią resztek spożywanych posiłków, a i tak będącego obiektem zachwytu kobiet, którego zwierzęcemu prawie, że magnetyzmowi nie są się w stanie oprzeć; Andy, co tu dużo kryć uroczy półgłówek z aparycją niedźwiedzia i rozumem małego dziecka. Parks są jednym z takich seriali, które można tłuc do pożygu, bo chociaż z pozoru realia, w których się dzieje nie intrygują ani nie ciekawią, to i tak autorom udało się stworzyć jeden z najlepszych seriali wszechświata, bo bohaterowie są jacyś i mają własne spojrzenie na świat, a ustawienie ich naprzeciw siebie daję taki rezultat, że ludzie śmieją się jak niedorozwinięci. Całe szczęście mało jest takich seriali, bo po jedzenie nie byłoby kiedy pójść.
(Nasz idol! I w dodatku tak bardzo przypomina Garfieda!)

4.      Louie – gdyby mi ktoś tak o przy piwie opowiedział mniej więcej, o czym jest ten serial, że opowiada o 42 letnim rozwodniku, z brzuszkiem, ojcem dwóch córek, i na dodatek łysiejącym rudym komiku, powiedziałbym:, „kto to kurwa chciałby oglądać?’ Masz za swoje jebany ignorancie!- powiem do siebie z tej alternatywnej wizji. Louie okazał się absolutnym strzałem w dziesiątkę, niby banalny pomysł i brak jakiejś wysublimowanej akcji a to jeden z najlepszych seriali, zbudowany na jednej postaci komika Louisa C. K., którego wkurwiony dowcip, niejednokrotnie mocno kontrowersyjny i daleko posunięty w naigrywaniu z seksualnych tabu, zbiera, coraz większe rzesze odbiorców i fanów dostawania mentalnie po ryju.
(Louie jest absolutnie niepoprawny. A my śmiejmy się jak opętani.)
5.      Wilfred – jeden z najbardziej pojebanych pomysłów ostatnich lat przybył do nas z kraju, gdzie nadal istnieje największy odsetek gwałtu na owcach i przekonanie o tym, że jeżeli, coś nie jest bladym Szkotem możesz to zastrzelić. Wracając do Wilfreda, to tytułowym bohaterem jest pies, no może nie do końca jest to całkowicie prawda, jest to facet w przebraniu psa, ale wiedzą o tym tylko widzowie i Eljaah Wood, który gra drugą główną rolę. Kto? Eljaah Wood. Tak, to właśnie Frodo jest najlepszym kumplem Wilfreda, nawiasem mówiąc niezbadane są drogi upadającej gwiazdy jednego i połowy filmu. Kiedy wyżej wymienione seriale poza Louie’m nadawały się do oglądania z rodzicami, ba nawet babcią po pięćsetnym zawale i zastawką serca, to Wilfred może być już ciut ponad siły wychowanych na przaśnych polskich serialach purytanów. Uprawianie seksu z pluszakami przez faceta w psim przebraniu,choć nie wiem jak śmieszne by nie było, jest czymś nie od przebrnięcia dla spokojnych katolskich usposobień. Dlaczego polecamy Wilfreda? A czemu nie?, durne to, ale również będące solidną karykaturą współczesnego społeczeństwa, którego najlepszym krytykiem jak się okazuje jest jakiś idiota w kostiumie psa o nienazwanej rasie.
(Bo w końcu każdy czasem gada do swojego psa.)

C.D.N.




7 komentarzy:

  1. Jako osoba zaangażowana w zajście z drugiego akapitu pozwolę sobie tylko nadmienić, iż to była zwykła perła ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. zdecydowanie park najlepszy, choć ostatnio podonuję się Wilfred

    OdpowiedzUsuń
  3. skomentujcię to http://www.imdb.com/title/tt0262150/ też całkiem niezły seiral :)

    OdpowiedzUsuń
  4. autor docenia w serialach brak tzw. "bluzgów" a sam ich nie szczędzi -.-

    OdpowiedzUsuń
  5. Parks and Rec najlepszy z tych wymienionych. Ciekawe postaci, które się lubi, serial na popołudniowy relaks po pracy. Chociaż nie nazwałabym Leslie ciapą czy nieudacznikiem, w sumie to konkretna babka z określonymi celami do których zrealizowania niezmordowanie dąży :)

    OdpowiedzUsuń
  6. z ww seriali oglądałam tylko "The Office" i jak dla mnie, to najbardziej żenująca rzecz, jaką w życiu widziałam. trudno to nazwać nawet żartami, bo całość opiera się na rzucani suchymi uwagami i długich chwilach niezręcznego milczenia. aktorzy zachowują się - zgodnie z formułą serialu - jak zwykli pracownicy biura, którzy mają świadomość tego, że są nagrywani i zachowują się przez to sztywno i nienaturalnie.
    obejrzałam łącznie może z 5 odcinków - myślałam, że może się w to wkręcę, przyzwyczaję się - ale nie. nie dość, że było mi naprawdę głupio tego słuchać, nudziłam się, to jeszcze autentycznie było mi wstyd za śmiejącego się z tego kumpla.
    podobne wrażenie - kiedy idzie się na imprezę ze znajomymi i dołącza do Was jedna osoba, która najprawdopodobniej spadła z byka, bo mówi cały czas kretyńskie rzeczy i kompromituje się przez wszystkimi, a mimo to nie macie w sobie dość odwagi, żeby ją po prostu op chamsku spławić i uśmiechacie się uprzejmie.
    tak właśnie ogląda się "The Office".

    OdpowiedzUsuń
  7. Na razie obejrzałam Office, Community i Parks i w takiej też kolejności najbardziej mi się podobają. Dla tych wszystkich co zrażają się Office- serial tak naprawdę zaczyna się od drugiego sezonu,więc dotrwajcie do niego ;)

    OdpowiedzUsuń