...

...

czwartek, 19 marca 2015

5Najlepszych 
gejowskich
seriali
wg ROZPIERZONYCH

Nie od wczoraj i nie od przedwczoraj mamy hopla na punkcie kultury gejowskiej a zwłaszcza jej komediowej twarzy. W naszym wypadku uwaga najbardziej skupia się oczywiście na świecie małego i dużego ekranu, gdzie z tym wykorzystywaniem motywów gejowskich bywa różnie, zarówno śmiesznie jak i nieśmiesznie. Czasem postać geja, lesbijki, osoby transseksualnej wprowadza do serialu powiew świeżości, jest elementarna dla fabuły, czasem jest też typowym „babadziwo”, rubasznym atrybutem, kurantem na jarmarku, które służy napędzeniu głupkowatego kontentu. Czasem mamy do czynienia z tym i z tym jak w przypadku Lloyda z serialu Entourage, który choć był najbardziej wyrazistą postacią obok agenta Ariego Golda, był bardzo lekceważony w serialu a już powszechną dyscypliną sportu było kpienie z niego. My zajmiemy się w tymi serialami, gdzie to właśnie osoby LGTB są głównymi bohaterami, i nie będą to jakieś tam serialiki, będzie to najlepsze, co możecie obecnie zobaczyć w telewizornii!



Looking
(HBO, 2013 - trwa, 2 Sezony)



Looking często określany jest jako Sex w Wielkim Mieście dla gejów, lecz dla nas jest czymś znacznie więcej. To pierwszy tak odważny i naturalistyczny serial (W końcu HBO, hello!), który naprawdę nie boi się żadnego tematu. Relacje pomiędzy przyjaciółmi, kochankami, wrogami, byłymi kochankami, etc. są pokazane tak, że ma się wrażenie, że ogładą się właśnie na żywo jakąś scenkę na ulicy, a widz, nie jest widzem a wścibskim gapiem. Żadnej sztampy, żadnego udawania! Ten serial jest soczysty jak świeże pomarańcze, z których można wycisnąć najsłodszy sok gejowskiej afirmacji życia. Bohaterami są trzej przyjaciele, który prezentują zupełnie odmienne spojrzenie na świat, co kłoci się z powielanym stereotypowym obrazem geja zwłaszcza w Polsce, gdzie nikt poza tymi „strasznymi lewakami” nie chciałby zgłębić tego świata. W serialu różnorodność postaw jest przebogata, żadne tam polskie seriale. W Looking wreszcie jest pokazane, że gej to przede wszystkim facet przez wielkie, podłe „f” i gdyby tak zamienić tam sypianie z mężczyznami i zmienianie mężczyzn jak rękawiczki przez pewnych bohaterów, na sypianie z kobietami i etc. to by wyszedł nam kolejny obraz super samca, który zgrywa z siebie wielkie kompleksowe qui pro quo tylko po to, by dać upust swojej nienasyconej seksualności. Trzeba od razu powiedzieć, że seks jest tam wszechobecny, nie da się powiedzieć, że jest on tam dominantą, bo bardziej tu pasuje przypisanie go do jakiejś emanacji niespełnionych dążeń, własnych kompleksów i szukania drogi do ich wyleczania, może jeszcze niezdolności do komunikowania i wyrażani siebie, swoich pragnień, swojego „ja” a wiadomo, że w seksie wyraża się bez słów znacznie więcej. Tak przynajmniej słyszałem.

Vicious
(ITV, 2013 – trwa, 2 Sezony, 2 Sezon już w marcu b.r.!)


Nie rozumiałem i nadal nie rozumiem osób, których ten serial zawiódł. To są te same osoby, który 2 Broke Girls dają 9 i 8 na filmwebie i imdb, a przecież Vicious jest utrzymane w tej samej konwencji tylko, że dziadkowie McKellan i Jacobi biją na głowę swoimi disami gówniary z 2BG! Chociaż nigdy nie byłem fanem sitcomu jako gatunku i podkładanego śmiechu, to akurat jest parę wyjątków, gdzie potrawie zdzierżyć tę sztuczności i jest to obok Black Books, Father Ted i A bit of Fry & Laurie właśnie Vicious. Doceniam i kocham ten serial nie tylko za humor, wymanierowanych, snobujących się, starych głupców w jakich wcielają się McKellan i Jacobi, ale również to, że pokazuje w nowym świetle osoby starsze. Wiem, nie brzmi to zbyt miło, ale jednak osoby po 50’ i 60’ nie są zwykle gwiazdami serialu, nie pokazuje się ich z jakimś szczególnym zamiłowaniem, a jak już się pokazuje to tylko w jeden schematyczny sposób, dlatego takie seriale jak np. Vicious są takie ważne żeby pokazać coś więcej niż dobrotliwego dziadka, który mądrościami życiowymi sypie jak z rękawa, co zawsze mnie wkur… wkurzało, bo ja akurat kojarzę najbardziej strasznie rasistowskich i antysemickich dziadków, już o ich zboczonych żarcikach nie wspominając, no ale, jak się wywiodło z ziemi egipskiej patologii to się tak już ma. Może Vicious nie jest taką kopalnią dobroczynności jak np. Derek, za który Ricky Gervais powinien zostać beatyfikowany a potem kanonizowany, ale i tak jest pozycją potrzebną i broniącą się świętymi postaciami, grą aktorską i rewelacyjnymi dialogami, bo kto powiedział, że w drugiej a nawet trzeciej młodości swojego życia nie można rzucać głupawych, nieprzystojnych poważnym starszym panom, niemoralnych żarcików.


Please Like Me
 (ABC2, 2013 – obecnie, 2 Sezony, 3 sezon już w sierpniu b.r!)



No tutaj mamy już serialowego giganta. Ten serial jest jakby to powiedziała Jennifer Saunders - „Absolutly fabolous!” Mimo, że serial pochodzi z samego końca świata, czyli Australii to fanów na całym świecie temu serialowi nie brakuje. Perypetie Josha i jego hetero i homo przyjaciół to jedna z najbardziej uzależniających używek na świecie. Mimo, że historie są prozaiczne, nie ma tam jakiś wielkich epickich zmagań, nikt nie zostaje zamordowany, światu nie grozi zagłada, to nie da się, po prostu nie da się oderwać od ekranu od pierwszych minut. Sposób bycia Josha, głównego bohatera, jest absolutnie nie do podrobienia, nie wiem, może jeszcze mało widziałem, ale to jest pierwszy raz gdy oglądam tak skomplikowano zakompleksioną postać. Tak naprawdę to trudno powiedzieć, czy jest ona zakleszczona w swoich fobiach i obawach, o których każdy dramatycznie chce się dowiedzieć, ale po tych trzech latach nadal nie wie nic a nic o tym człowieku poza skwapliwymi informacjami, czy to wszystko jest jakaś poza i tarcza wobec zewnętrznego świata. Jedno jest pewne Josh rzyga na wszystkie strony tym jak bardzo jest uroczy, a zarazem szorstki w obyciu, coś jak kot, którego każdy chce pogłaskać, mimo, że zasraniec drapie do krwi i syczy jak szatan. Obok słodko-kwaśnego Josha, postacią dla której naprawdę warto oglądać jest jego matka, która z porzuconej kobiety, nad którą wisi widmo kompleksu drugiej, młodszej żony byłego męża, wychodzi w końcu z cienia i bierze życie za rogi. W tej postaci można odszukać ślady enigmy osobowości Josha, który swój charakteru raczej nie odziedziczył po zaradnym, ale przygłupim ojcu. Josh ujmuje tym, że po tym jak odnalazł swoją prawdziwą seksualność, wcale nie naprostował swojego życia, ale jeszcze bardziej je skomplikował, mimo to jest tym faktem uradowany, no może nie uradowany, po prostu zadowolony na swój joshowy sposób.

In The Flesh
(BBC 3, 2013-2014, 2 Sezony)


Dowód na to, że skurwysyństwo jest również w zagranicznych telewizjach, nawet w tak boskiej telewizji jak BBC, bo jak inaczej nazwać anulowanie serialu, który zdobywał nagrody i fanatycznych fanów na całym świecie, serialu, który być może był jednym z najlepszych seriali brytyjskich w historii. Po krótce In the flesh był serialem postapokaliptycznym, gdzie zombie byli przywracani społeczeństwu za pomocą środków farmakologicznych. Wszystkie ich morderstwa zostały im wybaczone, przez to, że nie byli pełni władz umysłowych. Niestety część społeczeństwa nie była zachwycona tą asymilacją i dochodziło do samosądów. Mocno działy grupy fanatyków religijnych wzywające do rzezi nieumarłych sąsiadów. Po pokazaniu jak religijni przywódcy potrafią zaszczuć na co dzień łagodnych i potulnych ludzi, w drugi sezonie do głosu doszli polityczni liderzy, populiści, którzy na podgrzewaniu wzajemnej nienawiści chcieli zbić kapitał polityczny i realizować własne interesy kierując się prywatą i przekonaniem o własnej nieomylności. Głównym bohaterem jest gej-zombie Kieren, który dwukrotnie traci swojego ukochanego, raz z powodu własnego samobójstwa, potem z powodu hate-crime (nie z powodu orientacji, z powodu tego, że ukochany powraca z grobu jako zombie i zostaje zabity przez fanatyka religijnego). Serial mimo, że jest niesamowicie smutny i pełny w nim prezentacji niskich, negatywnych emocji, potrafi wbić w fotel na długie godziny (jeżeli ogląda się cały serial ciągiem… guilty!). W serialu poza Kierenem, który jest typowym przykładem typu bohatera „dziecka we mgle” trudno odnaleźć pozytywnych bohaterów, wśród uciskanych zombie pojawiają się zombie terroryści, którzy oczekują na drugie powstanie z martwych i atakują ludzi po zażyciu narkotyku, który na powrót sprowadza ich do stanu bezmyślnych bestii żywiących się ludzkim mięsem. Najbliżsi Kierena też dają się poznać ze swym zacietrzewieniem i niezdolnością do krytycznego myślenia. Sama siostra Kierena daje się wplątać w sidła typowych wsioków ze strzelbami uważającymi się za bohaterów, przez to, że odstrzeliwują pojedyncze sztuki zombie, które są bardziej spłoszone, niż zagrażające życiu i bezpieczeństwu małej angielskiej wioski na prowincji.


Cucumber
(Channel 4, 2015 – trwa, 1 Sezon)


Nowy, nowiuśki, nowiuteńki serial komediowy o tematyce stricte gejowskiej. Bohaterem serialu jest gej w średnim wieku, którego ocean kompleksów i uprzedzeń, co do własnej osoby, jest nie do ogarnięcia ludzkim umysłem. Brytyjczycy jak przystało na światowych serialowych przodowników stworzyli coś naprawdę odjeżdżającego konkurencji o całe kilometry! Postacie te pierwszo i te drugoplanowe są tak prawdziwie i nasączone emocjami, że można by pomyśleć, że wszystko jest tu kręcone z ukrytej kamery i oglądamy prawdziwe osoby nie zaś fikcyjne postacie. Cucumber pokazuje najrozmaitsze rodzaje gejów, prześmieszne kategoryzowanie gejów nazwami owoców na początku pierwszego odcinka ścina z nóg, są przystojniacy, uwodziciele, którzy uwodzą nie tylko mężczyzn, ale też kobiety, pojawia się nawet postać żywcem wyjęta z filmów Xaviera Dolana, są też średnio przystojni, brzydcy, młodzi, starzy, głupi i diablo inteligentni. Serial co ważne nie skupia się na kompletnie spartaczonym życiu głównego bohatera, który w parę godzin psuje sobie wcale udane pożycie ze swym partnerem i życie zawodowe. Równie ważne, co życie głównego bohatera, są przypadki pobocznych postaci. Serial potrafi śmiać, że ze wszystkiego, nie ma tematów tabu, na celownik brane są gejowskie miłości i zauroczenia do nauczycieli, postaci showbiznesu, wymyślonych osób, romanse mniej lub bardziej niemoralne. Obrazy rozpusty, który przyprawiłyby Terlika o palpitacje serce lub erekcje (kto to może wiedzieć) mnożą się w zastraszającym tempie, a ilość niespodziewanie wyskakujących pośladków z majtów jest większa niż ktokolwiek mógłby by się spodziewać, mimo to serial nie można powiedzieć, że epatuje golizną (!). Cucumber jest świetnie napisany i broni się nie tylko pokręconą fabułą, której najmocniejszą strona są wątki poboczne, ale również aktorami, których można nie kojarzyć, ale jak to w wypadku brytyjskich aktorów mamy do czynienia z prawdziwym kunsztem aktorskim. Sam Vincent Fraklin, czyli Henry Best, czyli główny bohater czasem więcej wyraża swoją miną niż mógłby wyrazić za pomocą tysiąca kwestii. Serial jest tak pokręcony, że tak naprawdę trudno się spodziewać po nim czegokolwiek, jest cykliczność i tak dalej, ale trudno powiedzieć, kto będzie główną postacią kolejnego odcinka, bo Henry często ustępuje miejsca młodszym kolegom, których problemy i życiowe porażki w niczym nie ustępują jego własnym. Tak jak w przypadku Looking trzeba też zwrócić uwagę na świetną muzykę, która wprowadza w niezwykły nastrój przy oglądniu.




Cucumber to nie tylko jeden serial, Channel 4 sprawiło widzom niezwykłą niespodziankę w postacie prawdziwej serialowej gejowskiej trylogii i zaraz po emisji Cucumber pojawia się odcinek Banana, spin offu Cucumber, gdzie drugoplanowe postaci Cucumber dostają więcej głosu. Niektóre odcinki Banana wydają się nawet lepsze od Cucumber ze względu na podejmowanie nie raz poważniejszej tematyki. Banana jest mniej komediowe, bardziej zaangażowane w realne problemy społeczności LGTBQ, ale nie tylko, pojawia się problem nielegalnych emigrantów czy internetowego stalkingu, które dotyczy każdego bez względu na płeć czy orientację. Trzecią częścią jest Tofu, czyli coś w rodzaju mini-dokumentu, gdzie aktorzy, osoby związane z serialem, opowiadają swoje historie związane z tematem każdego odcinka. Sporo tu sex-talk, ale aktorom nie brakuje poczucia humoru, także nie jest to typowe opowiadanie pieprznych historyjek. Cucumber, Banana i Tofu to coś dobrego przede wszystkim dlatego, że nie ma w nich ściemy, bicia piany i sztuczności, jeżeli społeczność LGTBQ marzyła o serialach, który mogłyby wyrazić w pełni nie tylko jej kulturę, ale i codzienność, to właśnie ich marzenie się spełniło. Brytole rozbili bank, bo z niezwykłą lekkością pokazali ludzi z krwi kości, przełamali stereotypy i pokazali niezwykły humor w niby na pozór prozaicznych i banalnych przypadkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz