Jesteśmy wilkołakami,
nie przeklinałakami!
Jak
się już jest tym wyznawcą samozwańczej religii według, której Ziemia Obiecana
leży na wyspie, to znaczy na dwóch wyspach, bo jest nią Nowa Zelandia to z
wielką radością wita się choć najmniejsze ślady nowozelandzkości we
współczesnej popkulturze. Najpierw było Flight of the Conchords, potem Short
Poppies, a teraz film What We Do In The Shadows (“Co robimy w ukryciu”). Za każdym razem z tak małego
kraiku wychodziło coś naprawdę wielkiego.
(Jemaine Clement jako Vlad mówi o przeklęństwie wyglądania przez wieczność tak jak w momencie ugryzenia przez wampira, w jego przypadku jak 16-latek.) |
What we do in the Shadows to absurdalny pastisz kina grozy. Obśmiany
zostaje w nim od stóp do głów motyw wampira, nie jednego zresztą, bo aż
czterech, mamy tu Vlada Palownika, którego zagrał zwany z Flight of the Conchrods Jemaine
Clement, mamy również coś na pograniczu Lestata i Lousia z prozy Annie Rice
w postaci Vigo, którego zagrał Taika
Waititi, jest również południowosłowiański wampir Deacon, jest również Petyr,
którego już można wywieść z pierwszego filmu o krwiopijcy, jest też bardziej
współczesny wampir - Nick, który nie potrafi zrezygnować z życia imprezowicza,
przez co przysparza wielu problemów starszym i
bardziej statecznym wampirom, statecznym oczywiście w wampirzym
rozumieniu.
(Gospodarzem "dokumentu" jest Viago, wieczny dandys i romantyk, ale również na wskroś pedantyczny Niemiec.) |
Film realizowany jest
w stylu paradokumentu, cała domniemana ekipa filmująca, jak głosi pouczenie na
początku filmu, jest odpowiednio zabezpieczona poprzez noszenie krzyży na szyi.
Mimo przekleństwa życia wampira, który zmuszony jest żyć w ukryciu i tajemnicy,
przed kamerami przewijają się tony zwłok zabitych ofiar, a bohaterowie „dokumentu”
bez skrępowania opowiadają o swoich zbrodniach, dawnych i tych całkiem
świeżych. Poznajemy ich losy, a także powody, dla których znaleźli się na krańcu
świata. Powody okazują się dość prozaiczne, bo oprócz tych sercowych, które
dotyczą dwóch z czterech głównych bohaterów, tylko Deacon może się pochwalić
naprawdę popapraną historią. Nie do końca wiadomo skąd z Nowej Zelandii wziął
się Petyr, ale to chyba najbardziej pokręcona postać, o której nie wie się tak
naprawdę nic, poza tym, że ma 8000 lat i jest tym dla swoich współlokatorów, co
dziadek z demencją dla zwykłych śmiertelników.
(Petyr - wampir, którego boją się wampiry. Jednak to on okazał najwięcej "serca" i oszczędził Deacona i Nickazamieniając ich w wampiry. ) |
Życie w Wellington,
stolicy Nowej Zelandii, może nie jest tak rozrywkowe i szalone, jak młode lata
czwórki przyjaciół, ale i tak dają oni radę nieźle namieszać, co w ich
przypadku oznacza wzrost niewyjaśnionych zniknięć i morderstw w okolicy. Wampirza
społeczność Wellington choć nie jest zbyt liczna, to we współpracy z wiedźmami,
upiorami i miejscową społecznością zombie urządzają coroczny „Przeklęty Bal”,
który jest najważniejszym wydarzeniem w roku. Vlad jak przystało na „martwego,
lecz smakowitego” celebrytę spodziewa się, że to właśnie on zostanie gościem honorowym
na balu, co jak na małe rozmiary „wielkiego świata grozy” w Wellington jest
czymś naprawdę wyjątkowym.
(Deacon i jego nieodparty zwierzęcy magnetyzm.) |
W filmie możemy
zobaczyć kilka przerysowanych mitów i motywów związanych z wampirami,
zaczerpniętymi nie tylko z literatury czy mitologii, ale również z Hollywood,
jest oczywiście latanie, co najczęściej bohaterowie wykorzystują do odkurzania
szczególnie trudno dostępnych miejsc w ich rezydencji; nieposiadanie odbicia w
lustrze, świetnie nadaje się do inscenizacji pacmana na żywo;
hipnoza/zauroczenie ofiary - nie zawsze działa na młode atrakcyjne dziewice, za
to sprawdza się na podstarzałych samotnych mężczyzn; zamienianie się w nietoperza
- zwykle służy największej rozrywce wampirów z Wellington, czyli walkom
nietoperzy.
Choć kilkakrotnie
podkreślane jest to, że po przemianie w wampira staje się kompletnie nową
osobą, to jednak dotyczy, to jedynie rezygnacji z kilku elementów z życia normalnego
człowieka, bo Vlad pozostał takim samym brutalem i zawsze gdy łapie „doła”
schodzi do piwnicy torturować ludzi zawieszonych na rzeźniczych hakach, Vigo
zaś jest tym samym niemieckim pedantem, rozkochanym w romantyzmie, przesadnym
emocjonalizmie, sztucznie miłym i denerwująco przywiązanym do etykiety, Deacon
zaś jest typowym przedstawicielem niższej klasy, który awansował społecznie i
najzwyczajniej poprzewracało mu się w d…, bo jako jedyny posiada ludzkiego
sługę, Jackie, która jest zmuszona do wykonywania brudnej roboty dla swojego
pana, co głównie oznacza wywabianie plam krwi z… dosłownie ze wszystkiego.
(Szczera odpowiedz Vlada na pytanie, dlaczego wampiry wolą pić krew dziewic.) |
(Rhys jako Anton - samiec alfa nie w kaszę dmuchał) |
Do
nieprzyjemnej sytuacji pomiędzy wilkami i wampirami dochodzi dwa razy,
prowokatorem okazuje się jak zwykle buntowniczy i awanturujący się Deacon i tylko
dzięki Rhysowi i jego technikom uspokajania nie dochodzi do bójki.
(Choć tu tego nie widać, to pomiędzy Viago i Deaconem często dochodzi do ich wampirzych sprzeczek, przypominających walki kotów. Poważnie.) |
O tym czy możliwe
jest pogodzenie się wampirów z wilkołakami, czy łatwiej jest się dogadać
wampirami między sobą, czy z wilkołakami, czy człowiek może być najlepszym
przyjacielem wampira, czy Vigo odnajdzie poszukiwaną przez 72 lata miłość, czy
Vlad odzyska uczucie kobiety, która rzuciła go na samo dno rozpaczy, co jest
hobby największego awanturnika Deacona, kim jest budząca lęk u wywołujących
grozę wampirów bestia? Dowiecie się tylko z tego filmu. Jedynego dobrego filmu
komediowego o wampirach.