...
niedziela, 26 maja 2013
sobota, 18 maja 2013
Podryw dla opornych
Na samym początku zastanówmy się, czy w ogóle chcemy cokolwiek lub kogokolwiek podrywać? Naprawdę chcemy po tylu błogich latach zacząć dbać o higienę, martwić się o kompletnie obcą osobę, przejmować się jej beznadziejnymi humorami, praktycznie przez 24h udawać zupełnie kogoś innego, dbać o formę i o to, by nie kląć w co drugim zdaniu wychodząc na chama? Czy warto zmuszać się do oglądania ambitnego francuskiego kina, w którym co rusz pojawiają się męskie tyłki, do jedzenia potraw, które zwykle jadło nasze jedzenie, do chodzenia na romantyczne spacery w blasku księżyca, jednocześnie srając się by nie wpaść na grupkę dresów bądź rozochoconych cyklistów, do płacenia za rozrywki, które wcale nas nie bawią? Jeżeli mimo wszystko nadal chcemy w to wchodzić (that’s what she said) to przechodzimy do konkretu.
Dziewczyna na ogół ma
łatwiej. Praktycznie każda dość małym wysiłkiem może zaskarbić sobie uwagę
właściwie każdego faceta (zasada: albo cyc, albo cellulit show up). To dopiero
po zdobyciu facecika zaczynają się schody. Po pierwsze, wszystkie koleżanki
łamane przez singielki nagle zaczną być bardziej krytyczne w stosunku do was
niż zwykle. Niby nic nie znaczące uwagi pod adresem ubioru i włosów, nagle
nabiorą dyskretnej złośliwości, by w końcu stać mega podłe i zupełnie z dupy.
Oczywiście wszystko zależy od osoby, zawsze wszystko to może przybrać kształt
niczym nieuzasadnionych ataków na partnera „przyjaciółki” .
Facet to już zupełnie
inny poziom trudności. Przyjmijmy, że gramy kompletnie chu...wym zawodnikiem,
który mimo, że u progu dorosłości nadal nie widział nagiej kobiety, wyłączając
ten jeden odcinek „Czarodziejki z Księżyca” gdzie Sailor Moon pokonała Galaxie.
Miejscem akcji niech będzie bar, klub mógłby być ponad jego siły, bo po
pierwsze nikt go tam by nie wpuścił, bo wygląda jak krzyżówka beja ze szkolnym
informatykiem cierpiącym na szkorbut. Ale jak by już ochroniarza zebrałoby na
litość i jednak by go wpuścił, to zaraz jakich kark spuściłby mu wpierdol za
niegalowo krzywy ryj (powód zwykle dla tego statystycznego pana karka nie jest
ważny, a pacjent i tak nigdy nie pamiętał za co dostał).
A więc naszego bohatera
trzymamy z dala od klubów, prowadzimy zaś do niewinnego baru. W barze nawet
jest kliku kolesi bardziej niż on przypominających wielbłądy z niedowładem
mięśni twarzy. Niestety nasz bohater nie nawykł do tego typu miejsc i
kompletnie nie wie jak się zachować. Co tam zachowanie, kiedy nie wiedział jak
ma się ubrać. Poszedł więc w casual biorąc to w czym zwykle chodził, czyli
koszulę flanelowa i dżinsy kupione jeszcze przez mamę na urodziny. Urodziny
mamy. Nie pamiętał też oczywiście aby się ogolić i teraz jego twarz wygląda jak
popisana flamastrem, mimo że zapuszczał tę organiczną instalacje przeszło
miesiąc. Trudno, musimy grać takimi kartami jakie mamy. Wiem wiem, są
tragiczne. Ale od czego jest dobry stary blef.
Jak to zapewne widział
na filmach nasz bohater podchodzi do baru. Prosi o piwo. Schody zaczynają się
wtedy kiedy barman pyta jakie. Nasz bohater nie bez chwili zastanowienia
powraca myślami do wspomnienia, gdy przypadkowo podsłuchał rozmowę trzech
kolegów z gimnazjum jak przed całym kworum gówniarzerii dzielnicy odpowiadali
epopeję o tym jak to zalali się w cztery dupy browarem na dwóch. Bohater
wymienia nazwę. Lecz barman jest nieugięty w rzucaniu kłód pod nogi i pyta czy
z beczki? Jakiej kurwa beczki – zastanawia się nasz bohater. Że też zamiast
chlać jak każdy student, uległ mamie i wynajmuje stancję u starszej pani,
której najgorszą rzeczą jaką zrobiła było przełączenie mszy świętej na powtórkę
Na dobre i na złe. Bohater ryzykuje i
potwierdza, że z beczki. Zamiast beczki, otrzymuje jednak kufel. Upija łyk.
Nieco zbyt kwaśne jak dla niego nawykłego do coli, w której było tyle cukru co
w pięciu ciężarówkach. Trudno, jakoś to
musi odcierpieć.
Pora przystąpić do tego, po co go tu
wysłaliśmy. By zaliczył! Nasz bohater rzuca nieco zrezygnowane spojrzenie po sali.
Niestety too many dicks on the dancefloor
i po przeleceniu (ha, he wish!) okiem po połowie lokalu widzi samych wolnych
strzelców (czy raczej masturbatorów). Ale nie, jednak jest, jest kobieta,
prawdziwa kobieta złożona z piersi! Do boju! Ruszaj ogierze
środkowoeuropejskich równin! Naprzód dumny potomku Zawiszy z Grabowa i być może
Wyspiańskiego (zmarł na kiłę, którą zdobył na wielu miłosnych podbojach). Nie
bój się, jest XXI wiek, wszystko da się leczyć, no chyba, że ona ma HIV, ale
nie bądźmy złej myśli.
Nasz bohater robi
pierwszy krok, uprzedzając pozostałe sępy, których rozpacz i alkohol pchnęła do
rozmów między sobą, a nawet czerpania z nich radości (OMG!), co nad ranem
zaowocuje obudzeniem się po pierwszym homoseksualnym doświadczeniu. A więc nasz
bohater w tym czasie, gdy faceci rozmawiają o piłce i polityce (tzw. gaycode,
czyli barowe rozmowy męsko-męskie) nieuchronnie zbliża się do stolika kobity.
Kobita jednak jest nieuważna, i nie widzi tego, że jakiś drapieżnik właśnie
zbliża się z nie tyle niecnymi, co już nawet kopulacyjnymi zamierzeniami. Kiedy
go spostrzega niestety, jak w większości takich przypadków, jest już za późno.
Nasz bohater zaczyna
gadkę. Niestety jest nieobyty i nie wie, że powinien od razu włączyć najgorszą
wieśniacką bajerę, która mimo tego, że każdy ją wyśmiewa, to jednak działa w 80 %, bo w najgorszym wypadku
kobita uzna ją za ironiczną. Nasz bohater jednak zaczyna od magicznego „cześć”,
a kiedy ona odpowiada on już wie, że sex is on! (no, it’s not). Pyta od razu
czy na kogoś nie czeka, co jest wyjątkowo głupie, bo od razu wystawia się na
odstrzał, bo nasz kolega raczej nie jest z tych, którzy nawet po wezwaniu
policji nie przestają wkładać rąk pod sukienkę i dopiero studzi ich zapały
paralizator. Bogowie lansu i baunsu są jednak dla naszego bohatera łaskawi i
dziewczyna odpowiada, że nie czeka. Bohater pyta więc uprzejmie, czy może się dosiąść.
Widać jest ryzykantem od urodzenia i nawet w trakcie przychodzenia na świat
owiązał sobie pępowinę koło szyi by sprawdzić, ile potrafi wytrzymać bez powietrza.
Dziewczyna (widać
również jak nasz bohater lotna jak pingwin obciążony 20 kg ołowiu) odpowiada,
że może usiąść koło niej. Bohater pyta, czy czegoś się nie napije. Ona odpowiada,
że chętnie. Bohater, czekając na to czego sobie życzyła zapomina, że to
prawdopodobnie jego jedyna szansa by coś jej dosypać. Dziewczyna jednak już
wybiera sobie drinka, a nasz bohater nawet nie kwapi się odebrać go tylko czeka
aż ktoś mu sam przyniesie. Co chyba nie jest takie głupie, zważywszy ile tu sępów
gotowych w każdej chwili wpaść na niego miejsce. Rozmowa się jednak nie układa.
Nasz bohater wyczerpał wszystkie kurtuazyjne zwroty jakie tylko pamiętał z
Games of Throne, a te bardziej odważne zostawiał sobie na koniec. Dziewczyna ma
wyjebane i nie kryje znudzenia, co chwilę rzucając nieobecnym wzrokiem po
ścianach i innych kolesiach.
Nasz bohater musi działać. Musi wybrać temat
gadki szmatki, tak by zabłysnąć inteligencją i dowcipem. Niestety w głowie ma
tylko macanie cycków, które miał okazje zlustrować, kiedy sięgała do torebki po
telefon. O czym by tu, o czym by tu... O czym ostatnio gadał z kimś. Ostatnio
gadał ze swoją gospodynią o ryżym sprzedawczyku Moskwy, o kanonizacji Jarka na
Króla i Królową Polski, o spisku żydocygańskim, który chce pozbawić nas
wszystkich drobniaków i miedzianych klamek, o żylakach i grzybicy pach. Nic
jednak z tego, nie wydawało mu się być na tyle interesujące by finał
konwersacji zaprowadził ich do łóżka. Postanawia iść jednak tropem ludzi
starszych, i zamienia się w agenta Stasi pytając o najdrobniejsze rzeczy, kompletnie
gówno go obchodzące, jak numer buta, znak zodiaku, czy tematykę pierwszego
rysunku w przedszkolu. W myśl zasady: póki otwiera usta, mogę dyskretnie lookać
w jej dekolt. Na szczęście naszego bohatera, jego potencjalna kopulantka jest
kobietą i uwielbia napierdalać, bo czuje się wtedy jak gwiazda udzielająca
wywiadu, więc nie opiera się pokusie by opowiadać o najnudniejszych szczegółach
swego życia. O tym, co jej się przydarzyło jak kupowała płyn do naczyń, i
zobaczyła dziewczynę, która miała zupełnie taką samą fryzurę, jak jej koleżanka
z liceum,w czerwcu ‘99 na szkolnej imprezie, na którą miała nie pójść ale ostatecznie
Renata ją namówiła grożąc jej, że rozpowie, że są obie w ciąży.
Nasz bohater opierając
się Orfeuszowi jak tylko może, szykuje się do manewru przenoszącego rozmowę na
inny tor, flirtujący i seksowny tor. Szuka odpowiedniego komplementu. Myśli. Myśli.
Cycki. Piersi. Cyce. Cyceeee. Mówi, że ma ładne oczy. Zielone? Oczywiście, że
zielone. Ona chichocze i pyta jak poznał? Bo wielu myli jej kolor. Nasz bohater
do tej pory nie zauważył, że w ogóle ma oczy, ale upiera się, że po prostu ma
dobrego penisa. Dobre oko! Że ma dobre oko. Po tym małym zwycięstwie, znów nadchodzi
chwila ciszy. Chłopak rzuca, że może jeszcze czegoś by się napili. Ha!
Dziewczyna nie jest głupia, wie co się święci, nie żeby się upiła drugim
drinkiem, ale koleś wygląda na takiego, co po drugim piwie zaczyna zachowywać
się jak wielki pies chcący zaślinić całą twarz i wyru....ć nogę.
c.
d .n.
niedziela, 12 maja 2013
Gapie się więc jestem
Jak
się jest z trochę większego miasta, z takiego co ma dworzec autobusowy i kolejowy
(czyli innymi słowy kolonie dla bezdomnych), jakieś ruiny (w których gówniarze
palą podpieprzone rodzicom szlugi) zwane przez niektórych zabytkiem, uczelnię (albo
i dwie), w której hoduje się hipsterów (czyt. przyszłych bezdomnych) i choć na trochę
znajduje się im zajęcie żeby nie wkurwiali normalnych, ciężko pracujących
ludzi, i wreszcie park, który choć służy tylko dla bezproduktywnego zaludniania
go przez meneli i dresy, a okazyjnie do gwałtów i rozbojów, a i tak nikt nie
pomyśli o jego zamknięciu, to właśnie jak się jest z takiego miejsca to też
zrozumie się problem owego artykułu.
Gapienie
się, wpatrywanie, lookanie, rozbieranie wzrokiem, molestowanie spojrzeniem i
tak dalej,to dotyka każdego z nas. Niektórych to mocno wkurwia, innych tylko
trochę irytuje, innym nie robi nic, a jeszcze innych wręcz cieszy (te ostatnie
to miejskie zdziry).
Najbardziej
uciążliwe gapienie się ma miejsce w środkach transportu publicznego. Zwykle nic
nie robi nam, gdy robi to jakaś stara babka, która w was znalazła sobie obiekt
sowich obserwacji. Z braku większej ilości paciorków w różańcu musi wam się
przypatrzeć, tylko że tak, aby gdyby coś się jej nie spodobało móc patrzeć na
was jakbyście jej psa rozpięli na wszystkich słupach miasta. A tak na serio, to
gdzie podziały się babki, które zamiast się gapić na niewinnych ludzi
nakurwiały te różańce? Proszę wróćcie. No ale może i trochę was ta gapiąca się
babka poirytuje, ale przestanie się w końcu gapić, bo się znudzi.
Gorzej,
jeśli jest się dziewczyną, a gapiącym jest jakiś stary spocony i obleśny, jak
tylko obleśny może być każdy poczciwy polski pan Andrzej. Nie wiadomo, co też
taki sobie może myśleć. Nie wiadomo. Nie wiadomo. Ależ wiadomo, nic miłego,
zwykle oscylującego wokół przaśnego i nieestetycznie wyglądającego chędożenia
obiektu obserwacji. Nie ma co się łudzić drogie panie tylko wymiotować. Zaś drogie
nieodpowiednio ubrane do podróżowania publicznym transportem koleżanki, które
pomyliłyście autobus z którymś z klubów z „Czekając na sobotę”, wszyscy panowie
Andrzejowie powinni być wam wielce wdzięczni, dzięki wam nie muszą tracić
pieniędzy na „świerszczyki” czy dopłacać za kanały dla dorosłych. Jesteście ich
nagrodą za bycie szowinistami, ukrytymi zboczuchami, i złe traktowanie kobiet
od 190 tysięcy lat.
Śmiech
na sali wywołuje u nas to, jak bardzo młode pokolenie hołduje najgorzej
pojętemu szowinizmowi, najobleśniejszemu seksizmowi, śpiewając przy tym „chcemy
być traktowane przedmiotowo, nie chcemy byście bawili się w docenienie naszego
charakteru czy intelektu, pierdolić samodoskonalenie się, kiedy można wszystko
załatwić cycem, każdy może mnie oglądać i czuć, że rozbieram się dla niego, a
mój przyszły mąż będzie mi po latach wypominał, jaką to zdzirą byłam”. Powinno
być jeszcze la, la, la i jakiś mocny wiejski bit.
Spokojnie
starszym też dojebiemy. Spokojnie! W jaki pokręcony sposób w katolickim kraju
starsi ludzie i ci w kwiecie wieku, mimo że jak najbardziej wierzący-praktykujący
mogą aż tak obleśnie i niestosownie gapić się na innych ludzi. Starsi panowie
toczący ślinę na gimnazjalistki (te ubrane w spodnie a nie przepaski na
biodrach także) chyba nie mają wiele wspólnego z tym, co na ambonie mówi im
ksiądz. Nie spotkaliśmy się z choćby nawet częściowym zwróceniem uwagi tego
typu podglądaczom. Oho, odkryty przez nas fakt. Uwaga. Dziadki już wyczaiły ten
sposób ubierania, że obcięte do maksimum szorty, i wystającymi pośladami i cellulitem
ubiera się do płaszcza zakładając czasem czarne rajstopy, i kiedy jakaś
dziewczyna ubrana w płaszcz wchodzi do mpk oni robią od razu robią odruchowe
spojrzenie w dół. Bez obaw dziewczęta w leginsach, możecie być spokojne,
dziadki, faceci po pięćdziesiątce z grzybicą za uszami, a także pod pachami,
czterdziestolatkowie z włosami na plecach, w nosach, na wewnętrznej stronie
dłoni i praktycznie wszędzie tam gdzie
byście się tego nie spodziewały, trzydziestolatkowie z piwnymi brzuchami
zawadiacko wystawiającymi spod przepoconych koszul nie odrywają od was wzroku.
Rozumiemy, że liczylibyście na książąt z bajki, prawników (heh), czy lekarzy,
ale niestety zajęci byli adorowaniem tych, które nie prezentują swoich wdzięków
połowie miasta. Wiemy, że ludzie, w szczególności ich tłumne zgromadzenia to
bydło, o czym mówili już o wiele mądrzejsi ludzie od nas, no ale chyba jakieś standardy
poprawnego koegzystowania należałoby mieć.
Faceci
są w tym gapieniu najokropniejsi, bo nie mają żadnych granic ani w sposobie
gapienia się ani w obiekcie, nie ważne czy to jeszcze dziecko (swoją
drogą-jakie matki pozwalają swoim córkom gimnazjalistkom ubierać tak wycięte
szorty czy miniówki? One naprawdę myślą, że pedofilia to tylko jakaś miejska
legenda?), czy czyjaś żona, dziewczyna, roznegliżowana, ubrana jak dziwka czy
całkiem normalnie, muszą wgapiać się w nią by zaspokoić jakieś swoje skrzętnie
ukrywane zboczenia.
Wymaga
się od najmłodszego szacunku dla starszych, a my mówimy, pierdolić to, jak staruchy
nie potrafią się zachowywać minimalnie lepiej niż stado szympansów, to trudno,
będziemy kląć i zwracać uwagę. Nie będzie jakiś brudny dziad gapić się jak
pojebany na moją dziewczynę. Czasami widząc, gdy ktoś niezdrowo gapi się na
jakieś dziecko, tylko niefortunnie ubrane przez swoich opóźnionych rodziców jak
gwiazda rozkładówki czy prezent dla pedofilów, zaczynamy głośną rozmowę o tej sytuacji
i pomimo zbulwersowania pasażerów, zawstydzamy owego amatora młodych dziewcząt.
Nie
wiem, co to za przypadłość dopadła mieszkańców miast, że czują się bezkarni,
czy też uprzywilejowani, by tak traktować innych ludzi. Bądź co bądź, to
naruszenie czyjeś prywatności i godności. To jest aż obrzydliwe, z jaką
pewnością niektórzy przechodnie patrzą się zupełnie obcym ludziom głęboko w
oczy, bądź oglądają go jak jakieś podroby mięsne w sklepie. Nie wiem czyja to
zasługa, czy to już nas zupełna znieczulica pozbawiła wszelkiego taktu.
Nieważne czy ktoś jest prostakiem, czy rano zamiast od stołu podniósł łeb z
koryta, czy też jest wykształconym człowiekiem (ekhem, profesorowie z SGGW), wszyscy
zachowują się jakby cofnęli się w rozwoju społecznym.
Naszym
zdaniem wszystkie osoby, które są ofiarami takiego natarczywego wgapiania się,
w miarę możliwości powinni zwracać takim troglodytom uwagę, szczególnie jeśli
chodzi o molestowanie dzieci. Jeśli teraz nie pokaże się tym, którzy chowali
się do życia w mchu i paproci zamiast w społeczeństwie, to przyjdzie pora, że
ktoś bezpardonowo zacznie nas obmacywać, bo coś tam sobie roi w głowie.
Pierwszy raz
Co
tu kryć, w przypadku utracenia dziewictwa trzeba się pozbyć wszelkich złudzeń i
oczekiwań. Zarówno, jeśli jest się jest kobietą, jak i mężczyzną. Nic nie
będzie takim, jakiego się spodziewa czy próżnie planuje. Nie ma co się łudzić i
mieć nadzieję, że może w tym jednym jesteśmy jakimiś nieświadomymi geniuszami.
Niestety, jak się jest chujowym we wszystkim za wyjątkiem spania i wdrażania w
krwiobieg niebotycznych ilości cukru, to najprawdopodobniej będzie się też i słabym
w łóżku.
Ten
niezbyt optymistycznie brzmiący ton ze wstępu nie opuści nas do samego końca.
Tak tylko sygnalizujemy, bo mimo że seks to naprawdę zajebista sprawa, to póki
nie znajdzie się tej jednej jedynej odpowiedniej osoby, to bywa naprawdę różnie
( nie wierzymy w to pierdolenie o swingersach, i znudzonych francuskich
mieszczuchach, po czasie zawsze ktoś zostanie wychujany w takiej relacji). Bo
gdy już dziewczyna da się namówić podchodzącemu ją z każdej strony chłopakowi,
to nawet nie wie, jaką to traumę szykuje się dla niej facet, gdy w końcu
przekona na ten „poważny krok”, „krok na przód”, „dowód uczuć” czy inne
chujstwo (czytaj zdobycie tego, czego oczekiwało się już po odpowiedzi na
zaczepkę na fejsie).
Mimo,
że w tym scenariuszu to zawsze dziewczyna wydaje się stać na gorszej pozycji,
bo w końcu to ona zostaje pozbawiona jakiegokolwiek elementu wartości, jakim
niewątpliwie było niezdobycie (jak to w ogóle brzmi), aura tajemniczości,
cielesna ciekawość czy coś w ten deseń, co w wypadku braku uczucia po pierwszym
bzykanku oznacza koniec nie tylko swoistej „magii”, co znajomości i związku, to
jednak facet też dużo, oj dużo, może stracić w przypadku pierwszego razu. Po
pierwsze, już w początkowych minutach wyjdzie na jaw czy jest się tą ofiarą
losu czy nie. Rzeczy, który zaczną się już po zamknięciu drzwi tak mogą
zbłaźnić i upokorzyć, że niewielu młodych mężczyzn jest się w stanie z nich
podnieść, a co dopiero odbudować swoją pozycje w oczach dziewczyny, którą się
przysięgło kochać na zawsze, lub przynajmniej do tego rozdziewiczenia, a w
przypadku powodzenia, to i może do końca wakacji.
Kobiety,
zwykle napasione modelowymi i idealnymi przykładami z literatury, komedii
romantycznych, tasiemców serialowych i innych pierdół. doznają istnego szoku
zostając skonfrontowanymi z przykrą, och jakże przykrą, rzeczywistością. Jak się przed tym ustrzec? Hm,
na początek byłoby całkiem roztropnie opowiedzieć o swoich nadziejach i
marzeniach, by nie zostać wziętą na tylnym siedzeniu, wycieraczce domu,
przydrożnym rowie, czy w przytułku wśród zarzyganych i niewybrednie woniejących
bezdomnych. W tej swojej wymarzonej scenerii można by jednak było nieco spuścić
z tonu, bo zwykle nie wiadomo, kiedy chwyci i najdzie ochota. Chyba drogie panie nie sądzicie, że ten biedny
chłopaczyna z wzwodem jak kolejowy szlaban będzie w ostatniej chwili biec do
kwiaciarni i obrywać wam te płatki róż na łóżko. Czy może pobiegnie do IKEI
szukać wam tego atłasowego prześcieradła i świec zapachowych, bo przy tych
drzwiach otwieranych na fotokomórkę przecież nieszczęście gotowe.
Kompromisowym
rozwiązaniem jest zalanie się w trupa tak by nie pamiętać niczego co miało
miejsce. Jak zaplątało się w gacie i rąbnęło w głowę tę nieszczęsną dziewczynę,
jak próbując nałożyć prezerwatywę wystrzeliło się ją na żyrandol, jak próbując zdjąć
prezerwatywę z żyrandola runęło się na swój gotowy do akcji bagnet, i jak to
bolało. Jak pewnym momencie zachciało się siku, ale wstyd było się przyznać. W
tym wypadku pojawia się jednak problem uchlania dziewczyny by przełamać jej
„opory” jak zwykło nazywać się jej krytyczną ocenę sytuacji czy resztki rozumu.
Założyliśmy jednak, że w tym wypadku zgoda jest obopólna i oboje pacjentów jest
równie przerażonych i niedoświadczonych.
Jeszcze
kilka słów do pań zanim przejdziemy do panów. W ich jak najlepszym interesie
jest mówienie o tym, co się podoba, a co ważniejsze co się nie podoba, gdyż
zindoktrynowani przez pornole młodzi panowie, bez większych ceregieli gotowi są
zrobić niemałe spustoszenie i wszystko zamiast romantycznego wieczoru może
przerodzić się w traumę i niechęć do jakiejkolwiek bliskości. Wiadomo, że co
jeden, to zawsze niecierpliwy barbarzyńca
w ogrodzie, więc trzeba takiemu przemówić do rozumu i przekonać, że albo
gra wstępna albo niech wraca do robótek ręcznych.
Panowie.
Przede wszystkim trzeba porzucić to, co pamięta się z filmów dla dorosłych. Nie
dla każdej kobiety to wielki zaszczyt zostać przedrylowaną bez żadnych
ceregieli w prymitywny sposób. A przekonanie do pierwszego razu to dopiero początek
drogi. Przede wszystkim trzeba pamiętać o jednym słowie: delikatność kurwa. No
to wyszły dwa słowa. Wiemy, wiemy, że latami gromadzone napięcie seksualne w
tym momencie buzuje jak garnek na gazie, ale bez spiny, albo coś robi się
dobrze albo czuje się wstyd i zażenowanie po wszystkim. Wiadomo nie wyjdzie
idealnie za pierwszym razem, ale od tego są relacje międzyludzkie by je budować
ucząc się wzajemnie a nie opierając się na wiedzy idiotów i kretynów, czytaj
kolegów i znajomych czy nie daj boże redtuba, wszystko spieprzyć. Wiadomo, że w
panach zazwyczaj jest większa ochota na seks w każdej możliwej sytuacji, no ale
nie dzięki uleganiu zwierzęcym instynktom stoi jeszcze ten poroniony świat. Że
co? Że generalizujemy? Jesteśmy w stanie uwierzyć, że taki Kant, Kierkegaard,
Hegel, kurna Swedenborg, Ghandi (nie, ten akurat nie), ale już na pewno nie
taki Heidegger nie myśleli 24 godziny na dobę tylko o seksie. Ale to, że
współczesny facet, twórca porządku globalnego, w którym seks prześladuje nas na
każdym kroku i nie ważne czy jest to wielkoformatowa reklama bielizny (co z
tego, że dla kobiet, co z tego, że obok kościoła i jednocześnie naprzeciwko
szkoły), czy reklama serków dietetycznych, kurwa nawet programów dla dzieci,
gier komputerowych, które nie obejdą się bez wynaturzonych seksualnie
bohaterek, że taki facet nie myśli ciągle o seksie, to my już się nie
nabierzemy.
Na
koniec może najważniejsze z tego steku bzdur. Drogie panie, kiedy wasz partner
twierdzi, że nie lubi z prezerwatywą, bo coś tam, co zwykle jest jakimś
wyssanym z palca idiotyzmem, trzeba mu powiedzieć grzeczne spierdalaj. Nikt,
ale to nikt, w młodym wieku nie jest przygotowany, aby poświecić czas i uwagę chorej
osobie bądź wychowaniu dziecka. A żeby zmarnować sobie życie dla kaprysu
jakiegoś frajera, który i tak nie wytrzyma roku z wami to nie ma chyba takiej
głupiej.
Podsumowania
dla panów nie będzie, bo myślę, że dla nich i tak największym zwycięstwem było
nakłonienie do tego pierwszego razu, który nic tak naprawdę nie oznacza, jak
tylko jest testem czy jest się z chujem czy nie.
O,
no i smuteczek wyszedł. Trudno. Najmłodsze pokolenie zdegenerowane mass mediami
i poopkulturą jest nastawione nadzwyczaj roszczeniowo, niestety nic nie ma za
darmo, no może oprócz AIDS i wpier...u. Młodym kobietom radzimy poczekać, bo
jak niecierpliwy, to na pewno długo wierny nie pobędzie, panom, ech co panom, i
tak macie za dobrze na tym świecie.
P.S.
Wbrew pozorom to pisał Kjell przy skwapliwym potakiwaniu Karen.
Subskrybuj:
Posty (Atom)