...
poniedziałek, 1 grudnia 2014
piątek, 28 listopada 2014
poniedziałek, 17 listopada 2014
Wymrem, a nie zeżrem
Nie
należę do ludzi, którzy są w stanie ot tak uwierzyć, że kogoś coś może
odciągnąć od jedzenia, lub rozproszyć w jego trakcie. A tu taka niespodzianka!
Pod moim własnym nosem egzystuje sobie taki człowiek, który posiada całą listę
rzeczy, które uniemożliwią mu szamkę. Mimo moich usilnych starań i pojękiwań…
głównie pojękiwań, utkwiliśmy z tym w martwym punkcie. Mam oczywiście swoje
podejrzenia co do genezy zjawiska tego, że Karen nie jest człowiekiem, który
jest w stanie zjeść kanapkę, gdy ktoś na nią patrzy, lub że choćby podejrzewa,
że ktoś mógłby to robić. Otóż Karen wychowywała się w miejscu, w którym o wiele
łatwiej było o kontakt z kotem niż z człowiekiem. Wiadomo, że dobrze wychowany,
szanujący się kot kupy przy człowieku nie zrobi. Czyli dokładnie to samo co ma
Karen wyłączając kocie bobki.
Mniej
więcej tyle dowiedziałem się od Karen, która jak na prawdziwego kota przystała
udzieliła tyleż zdawkowej, tajemniczej odpowiedzi, co przesiąkniętej pogardą i
odrazą. Sam więc przy pomocy swej niezawodnej dedukcji doszedłem do tego, w jaki
sposób odżywia się to stworzenie…
Karen
właśnie atakuje nagły głód, oznajmiając swe przybycie charakterystycznym burknięciem
przypominającym ryk nieprzebranych hord piekielnych…
Potem
następuje wypatrywanie najbliższego miejsca, gdzie można kupić ewentualną
szamkę (wszystko oczywiście w największej tajemnicy).
Karen
musi pozostać niezauważona nawet w sklepie...
Następnie
Karen skrada się na palcach z jedzeniem do jednej ze swoich kryjówek.
Jeszcze
tylko ostatnie rozglądniecie w poszukiwaniu wścibskich oczu.
I
wpierdalam.
wtorek, 9 września 2014
Korzystając z okazji, że sprawa najsłynniejszego świętojebliwego exaborcjonisty znów wypłynęła publikujemy tematyczny komiks z naszymi nowymi znajomymi, czyli Lewackim kotem i Łosiem. Mamy nadzieję, że przypadną Wam do gustu, bo ileż można wysłuchiwać pitolenia o naszym życiu, trzeba nieco urozmaicić nowymi postaciami. Enjoy it!
poniedziałek, 1 września 2014
K o t e m być
Próba pierwsza
Niestety nadal nie możemy sobie pozwolić na kota. Także doskwiera nam brak zwierzaka, tym
bardziej, że
oboje wychowywaliśmy się w towarzystwie kilku czworonogów. Nadal jednak liczymy, że prędzej niż później weźmiemy w końcu ze schroniska jakiegoś kociaka. Taki jest przynajmniej plan,
który właśnie skupia się na uratowaniu jakiegoś biednego kota ze schroniska. Na razie
jednak to muszę
trochę Karen pocieszać w dziwne, czasem dziwaczne sposoby,
oto jeden z nich… Od razu mówię, że w powstawaniu tego materiału nikt nie ucierpiał, poza resztkami dobrych złudzeń jakie posiadała Karen względem mojej osoby.
Niestety nadal nie możemy sobie pozwolić na kota. Także doskwiera nam brak zwierzaka, tym
bardziej, że
oboje wychowywaliśmy się w towarzystwie kilku czworonogów. Nadal jednak liczymy, że prędzej niż później weźmiemy w końcu ze schroniska jakiegoś kociaka. Taki jest przynajmniej plan,
który właśnie skupia się na uratowaniu jakiegoś biednego kota ze schroniska. Na razie
jednak to muszę
trochę Karen pocieszać w dziwne, czasem dziwaczne sposoby,
oto jeden z nich… Od razu mówię, że w powstawaniu tego materiału nikt nie ucierpiał, poza resztkami dobrych złudzeń jakie posiadała Karen względem mojej osoby.
czwartek, 8 maja 2014
Ragnar sprawiedliwy
lecz pamiętliwy.
Podsumowanie 2. Sezonu
Wikingów.
Miło
jest oglądać to jak ulubiony serial nabiera rozmachu, staje się coraz bardziej spektakularny
a jego twórcy już zapowiadają, że kolejny sezon będzie milowym przekroczeniem
najśmielszych oczekiwań fanów Wikingów.
drugi sezon był
bardziej brutalny, bardziej zagmatwany, było więcej wartkiej akcji i więcej istotnych
postaci. Szczerze powiedziawszy, to aż trudno uwierzyć w to ile się działo w
przeciągu zaledwie 10 odcinków. Zawierane sojusze raz zrywano to znów je
wznawiano. Konflikty kluczowych postaci to zaś już totalne szaleństwo, aż do
finału trudno było rozpoznać kto przyjaciel, a kto wróg. Co bardziej
znaczniejszy możny, to większy spiskowiec i wichrzyciel. Na szczęście w
odróżnieniu do Gry o Tron wśród serialowych
wikingów zawsze zwycięża honor, przemilczając przy tym tę ich całą zwierzęcą
brutalność i brak ogłady.
Twórcy tworząc fabułę
serialu posiłkują się różnymi legendami i strzępkami źródeł historycznych o
Ragnarze, pierwszym znanym kronikom historycznym łupieżcy ze Skandynawii.
Trzeba jednak pamiętać, że robią z tymi wszystkimi informacjami prawdziwy
koktajl, bo już sam serial historie traktuje dosyć arbitralnie wybierając z
niej co ciekawsze wątki. Wszystko jednak da się wytłumaczyć ograniczonymi
funduszami, z którymi zaczynali twórcy serialu, dlatego też, odwrócili nieco
chronologie wydarzeń i poznajemy Ragnara rozpoczynając swoją karierę łupieżcy
od najeżdżania Wysp Brytyjskich, choć tak naprawdę sławę przyniosły mu najpierw
łupieżcze napady na Paryż (który brał za Rzym). Sukces popularności jaki
odniósł serial pozwolił jednak na wyprostowanie trochę losów serialowego Ragnara,
by bardziej odpowiadały temu legendarnemu. Tak! W trzecim sezonie Wikingowie
zrobią rajd wzdłuż Sekwany i złupią Paryż!
[Surprise! Zabili Torsteina i uciekł!] |
W drugim sezonie oglądaliśmy
jak milowy krok w realizacji serialu poczynili twórcy. Widzieliśmy sceny
batalistyczne, których rozmachem zapierał dech w piersiach. Podziw budzą
szczególnie wiernie odwzorowane manewry wojska Ragnara, szybkość i dynamiczność
ruchów poszczególnych formacji wojowników, z których notatki powinien robić
nasz Jerzy Hoffman. Bitwy i pojedynki za to są niezwykle realistyczne i
naprawdę czasem ciśnienie skacze, gdy wikiński toporek gruchocze kolejną
czaszkę. Chyba najbardziej zmaltretowała nas scena poturbowania Rolla przez
pędzącego jeźdźca. Drugie miejsce należy się również zdarzeniu z Rollem w roli
głównej czyli scena nadziania na włócznie byłego towarzysza broni, które aż nas
samych zabolało.
Mimo, że nie jest to
serial, który bezlitośnie rozprawia z ulubionymi bohaterami, to na pewno mierzi
to jak wyrżnięto praktycznie całą pierwotną drużynę Ragnara, do której należało
kilka naprawdę ciekawych postaci, w tym, przede wszystkim szczególnie pamiętany
z Trzynastego Wojownika Vladimir
Kulich. Zostali tylko Floki, Rollo i Torstein, wszyscy jednak już mają za sobą
epizod, gdy stali już nad własnym grobem. Wszelkie kontuzje natomiast omijają
Ragnara i Bjorna, który nawet zyskał dzięki temu miano Żelaznobokiego. À propos
przydomków, twórcy puścili oko do historyków, który pewnie nie raz przewracali
oczyma nad mieszaniem faktów historycznych i odcinek po odcinku przypomnieli historyczne
przydomki synów Ragnara, których kroniki historyczne wspominają lepiej i
częściej niż ich ojca, mowa tu właśnie o Bjornie Żelaznobokim, Sigurdzie Wężowe
Oko i Ivarze Bez Kości.
[Żona króla Horika ledwo co przypłynęła
a od razu miała pecha poznać tradycyjną wikińską gościnność.]
O przemianie Rollo
pisaliśmy już z okazji inauguracji sezonu, podobną w serialu przechodzi Floki,
który w pewnym momencie zaczął wątpić w Ragnara, jakoby był on wykonawcą woli
bogów. Przeszedł nawet na chwilę do obozu króla Horika, lecz szybko się przekonał,
kto jest wybrańcem Odyna, a kto rządnym władzy, zazdrosnym i małostkowym
bubkiem. Śmierć Horika to jednak była spora niespodzianka dla nas, bo według
historii ten władca pożył sobie znacznie dłużej niż jego serialowy odpowiednik,
ba, była to postać o znacznej potędze i wielkim znaczeniu w tamtym czasie. W
porównaniu z Ragnarem, można rzec, że kiedy przed Ragnarem kłaniała się całą Północ,
to przed Horkiem Południe w tym i nasi kuzyni Obodrzyce.
[Bjorn wyrósł, lecz wujka nie przegonił.]
Z mieszanymi
uczuciami pożegnaliśmy umierającego w makabryczny sposób jarla Borga, którego
grał jeden z nielicznych prawdziwych Skandynawów w obsadzie Thorbjorn Harr.
Przy tej okazji należy wspomnieć z jaką pieczołowitością odwzorowano wikińskie
tortury i „orła”, którego wykonano na Bronie wyjmując mu zebra na plecach by przypominały
skrzydła (podobno jednak to jest wynalazek celtycki przeniesiony do legend o
wikingach). Aż strach pomyśleć o tym, co będzie się działo w trzecim sezonie,
gdy wrogów Ragnara na pewno przybędzie, gdy uwikła się w konflikt z królem
Francji. Nie mówiąc już o mieszkańcach Gotlandii czy poddanych króla Horika.
Chociaż też nie wiadomo do końca jak się to wszystko potoczy, gdyż Ragnar przyjął
strategię Horika, który chciał zabić nie tylko jego, ale i cała jego rodzinę w
myśl „zabij wszystkich, by nikt nie mógł się mścić”. Prawdopodobnie więc cała
Skandynawia padnie do stóp niezwyciężonego Ragnara.
[Ragnar i jarl Borg, a przynajmniej to, co z niego pozostało.] |
Najważniejszymi
sojusznikami i wrogami pozostają jednak mieszkańcy Brytanii, królowie Wessexu i
Sussexu i księżna Mercji. Prawdopodobnie Ragnar na dłużej zawita do Brytanii,
gdzie weźmie udział w wojnie o sukcesję w Mercji. Może liczyć na pomoc
wyrośniętego na niezłego zabijakę Bjorna, Lagerthe - swoją ex, nawróconego na
stronę Ragnara Flokiego i Rolla, jeżeli się ten w porę wykuruje. Królowie
brytyjscy to ciekawa mozaika. Podczas gdy ich dworskie zaplecze jest nijakie,
bezbarwne i w ogóle szkoda o nich gadać. A sam król Egbert to arcyciekawa postać,
miłośnik sztuki antycznej, człowiek otwarty i głodny wiedzy, a zarazem
bezwzględny polityk, który w swoim panowaniu kieruje się główna zasadą „cokolwiek
by się działo, nie mogę być zwyciężonym”.
[Floki i jego brytysjkie nawyki śniadaniowe, których nie pochwalamy.] |
W serialu w końcu
należytą uwagę poświęcono żeńskim bohaterkom, które nierzadko w jednym odcinku
skupiały na sobie wszystkie światła. Najlepszym przykładem Lagertha, która jak
w końcu się wyzwoliła z cienia swoich dwóch mężów, to stała się od razu jedną z
najciekawszych postaci. Trzymamy kciuki za tę postać, bo dotychczas jej losy pokazywały
dość smutny obraz. Lagertha już wcześniej pokazała się jako świetna wojownicza,
w drugim sezonie do tego pokazuje duży talent polityczny i strategiczny. Innymi
żeńskimi postaciami trochę w cieniu Lagerthy są druga żona Ragnara Aslaug,
Siggy, księżna Mercji, te trzy postaci są dość do siebie podobne. Obie idą po
swoje po trupach. Aslaug trochę powściągnęła swoje wyrachowanie, szukając
przede wszystkim sojuszników na niegościnnym jej dworze Ragnara. Siggy trochę
obniżyła loty i sympatia, którą się cieszyła w pierwszym sezonie poszła w
zapomnienie. Za to księżna Mercji to jak najbardziej typ spod ciemnej gwiazdy,
przez którego na pewno wiele złego się wydarzy. To typowa kobieta infernalna,
która sławę zyskała poprzez mordowanie najbliższych.
[Rollo i sceny walki z nim, to czasem prawdziwa taneczna choreografia.] |
Vikings
to chyba pierwszy tak naprawdę serial o tychże czasów nakręcony z takim
rozmachem, bez zbędnego patosu, bez szczucia cycem by przekonać do siebie
szerszą publiczność i bez nudnawej fabuły, za to zrobiony z wielkim sercem i
pasją. Widać, że twórcy naprawdę rozumieją tę ciemną i krwawą epokę. Nie
próbują koloryzować tych wydarzeń, Ragnar przez nich stworzony niezwykle pasuje
do roli wikinga innego niż wszyscy, szaleńczo odważnego i nadzwyczaj ciekawego
świata. Co więcej ta interpretacja postaci pierwowzoru wikinga-odkrywcy nakłada
się na wizję Ragnara z książek Cornwella Bernarda Wojny Wikingów. Można jak najbardziej porównywać ten serial z Filarami Ziemii, lecz jednak był to
serial śmiertelnie sztywny i adresowany raczej do prawdziwych miłośników
historii. Vikings to kawał dobrej
roboty, którą wykonali twórcy, bo zarówno akcja, intrygi i świat brudnej
polityki zostały pokazane w tak uniwersalny sposób, że podoba się to również
ludziom, którzy na ogół nie interesują się zbytnio historią.
[Floki dorbił się córeczki, ale i tak rekordzisty Ragnara raczej nie dogoni.] |
Wikingowie
cieszą się dosyć złą sławą zarówno w filmografii jak i w podręcznikach historii.
Serial, trochę tych ludzi odczarowuje pokazując, że jednak nie tylko wikingowie
byli źli, bowiem cała Europa rodziła się w płomieniach palonych wiosek i krzykach
zarzynanych ludzi. Choć świętych z tego okresu było, co nie miara, to po ziemi chodziły
wtedy prawdziwe ludzkie bestie, nierzadko noszące królewskie i duchowne szaty. Porównanie
krwawych rządów królów chrześcijańskich z bezlitośnymi najazdami wikingów,
pokazuje widzom, że świat nigdy nie był czarno biały.
[Athelstan przekonał się na własnej skórze, że nikt nie lub niezdecydowanych ludzi.] |
Ragnar, który przypomnijmy awansował z farmera na jarla i postrach Północy, poznał na swojej skórze zdradliwość świata polityki. Mimo złej woli swoich szemranych sojuszników udało mu się wyjść obronną ręką z wszelkich opresji w drugim sezonie. Jak na wikinga przystało nie dał się przeważającym siłom wroga i zdradzieckim sojusznikom i na koniec ukarał, tego, który spiskował przeciwko niemu od samego początku. Król Horik najpierw sprowadził na Ragnara gniew Borga, potem zniweczył drogocenny sojusz z królem Egbertem, następnie zaczął zmawiać przeciwko niemu Flokiego i Siggy, a na koniec usiłował za ich pomocą wymordować ród Ragnara. Ragnar, mimo, że potrzebował pomocy Horika i Borga srogo się na nich obu zemścił. Mogą z tego czynu wyjść dość przykre konsekwencje dla Ragnara, ale nie wybiegajmy aż tak daleko w przyszłość pozostawiając to twórcom, którzy z pewnością zadbają o to byśmy się nie nudzili.
Twórcy serialu
zapewniają, że w drugim sezonie nie pokazali jeszcze wszystkiego, na co ich stać.
Uchylili do jedynie rąbka tajemnicy w związku z trzecim sezonem, mówiąc o zbliżającym
się wielkim widowisku. W trzecim sezonie ma pojawić się potężna armada wikińska
złożona z trzystu statków! Trzeba pamiętać, że synowie legendarnego Ragnara
rządzili Brytanią. Także, kto wie, czy aby w następnym sezonie nie zobaczymy dwóch
kolejnych dorosłych synów u boku swego ojca. Na pewno będzie to sezon lepszy od
poprzedniego, biorąc pod uwagę ile wątków oczekuje swojego rozwiązania. My już
zaczynamy się przygotowywać do kolejnych rajdów w 2015, kiedy wrócą Wikingowie!
środa, 7 maja 2014
Mają rozmach w Pawnee. Spektakularny
finał
6. sezonu
6
sezon Parks & Recreation to nie był sezon przełomowy. Widać, że poszło na
niego więcej pieniędzy. Widać, że linia, którą obrano w poprzednich sezonie
została utrzymana i serial teraz będzie afirmacją optymistycznej wizji
małomiasteczkowej Ameryki. Finał sezonu za to był nadzwyczaj wystawny i urządzony
wielką z pompą, nie zabrakło gości, równie i ż tych z najwyższego szczebla.
Finał sezonu to nie
był jakiś tam finał serialu z urwanymi wątkiem i tysiącem znaków zapytania.
Parks nie zostawiło nikogo nienasyconym, ani nie pozostawiło fanów z jakąś dręczącą
wielką niewiadomą. Wszystko zostało doprowadzone do końca, co więcej dla
wszystkich, którzy by byli ciekawi jak Leslie
poradzi sobie na nowym stanowisku twórcy zrobili kilkudziesięciosekundową
przebitkę „trzy lata po”, której gościem był sam Jon Hamm z Mad Men.
Pod adresem Parks
& Recreation pojawiło się wiele zarzutów po niezwykle sennym 5
sezonie. Twórcy odrobili lekcje i 6 sezon oprócz dawki dobrego humoru posiadał
też i burzliwą akcję, zbudowaną wokół wzlotów i upadków politycznej kariery Leslie Knope, która najpierw straciła
miejsce w radzie miejskiej, by pod koniec sezonu dostać prestiżową posadę w
rządowej administracji. Nie, nie jest coś podobnego do serialu Veep,
bo nawet obniżający loty Parks jest o niebo lepszym serialem komediowym od
czerstwego i nijakiego Veep.
[W finale nie mogło też zabraknąć najbardziej irytującego rodzeństwa w Ameryce.] |
Największa niewiadoma
serialu nie była związana z główną bohaterką serialu, lecz z jedną z najzabawniejszych
postaci serialu, czyli Andy’m, którego gra Chris
Pratt. Andy znikł na kilka odcinków, w związku z kręceniem z jego udziałem Strażników
Galaktyki. Chris powrócił jednak po kilku odcinkach i przynajmniej na
chwilę obecną nic nie zapowiada by miał się pożegnać z serialem.
Nie mniej działo się
w życiu Toma (Aziz Ansari), który
jest drugą najbardziej dynamiczną postacią w serialu, głównie dzięki jego nowym
rozwijającym się i upadającym interesom. Jego najnowszym jest ekskluzywna restauracja
Tom’s Bistro, które w finale sezonu
gości gwiazdy muzyki rozrywkowej zaproszone na wielki koncert charytatywny.
(Blake Anderson i jego asertywność.)
W tym sezonie ekipa z
Pawnee sporo podróżowała. Oprócz Amerykańskich miast takich jak San Fransico,
odwiedzili również Europe. Specjalny odcinek, która miał tłumaczyć chwilową
absencje Andy’ego w serialu, miał gościa w postaci Petera Serafinowicza,
również występującego w Strażnikach
Galaktyki. Podczas innej podróży Leslie i spółki, spotkała Heidi Klum. Serial nagromadzeniem
gwiazd w ten sposób chciał odkupić stratę hołubionej przez fanów serialu Ann,
czyli Rashidy Jones, która spróbuje swoich sił w głównej roli w serialu,
którego współtwórcą będzie sam Steve
Carell.
Dopiero teraz po
finale rozumiemy, dlaczego przygotowania do wielkiego koncertu, który miał
uczcić połączenie dwóch zwaśnionych miast Pawnee i Eagleton (do którego uciekli
wszyscy bogacze z Pawnee, by nie musieć znosić biedoty.) były głównym tematem
aż tylu odcinków. Rozmach, z jakim uczyniono 40 minutowy finał wszystko
tłumaczy. Jego gośćmi specjalnymi byli The
Decemberist, Land Ho, Letters to Cleo, Ginuwine oraz hologram maskotki miasta Li’l Sebastiana, który aż do
swojej śmierci uświetniał każdą większą imprezę w mieście. Innym gościem był
Blake Anderson znany z Workaholics, kto by jednak nie
wystąpił w tych ostatnich odcinkach i tak wszystkich przyćmiła Pierwsza Dama Michelle Obama.
[Każdy chciałby spoktać się ze swoim idolem, ale nie każdy jest na to gotowy.] |
[Leslie z wrażenia zapomniała jak robi się high-five.] |
[Na koniec warto się upewnić, czy nie był jednak sen.] |
5 sezon zakończyła zagadka
tego, kto może być w ciąży, po tym jak Andy znalazł test ciążowy, w szóstym
sezonie również pojawił się wątek ciąży, ale tym razem nikt nikogo nie trzymał
w niepewności i to właśnie Leslie miała urodzić trojaczki, ku szokowi swego
męża Bena. W krótkiej przebitce „trzy lata po”, pojawiły się już wyrośnięte
dzieci, które na pewno będą jednymi z głównych bohaterów kolejnego sezonu.
Ojcem w tym sezonie został również Ron, lecz co najważniejsze nie zmiękczyło
jeszcze bardziej jego postaci (niestety za to nieodwracalne są zmiany jakie
zaszły w nim w 4 i 5 sezonie).
[Ulga na twarzy Bena - bezcenne.] |
[Ron nie mógł sobie odmówić przyjemności strzelenia fotki z The Decemberist.] |
Serial na dobre
zmienił swoje oblicze. Zniknęły kpiny z urzędników i różnego ich podejścia do
pracy, bo Leslie była parodią pracoholika, człowieka, którego najważniejszymi
wartościami są przepisy i regulacje, zaś Ron, był typem kompletnie
lekceważącego rangę miejskiego urzędu, widząc w nim jedynie marnującego pieniądze
niepotrzebnego molocha. To się jednak zmieniło. Leslie stała się modelowym
przykładem urzędnika administracji państwowej pełnego pasji i zaangażowania w
swojej pracy, Ron zaś poszedł w stronę Amerykańskiego ojca rodziny, który
zawsze służy pomocą. Serial ze swojego kpiarskiego i przekomicznego charakteru
przeszedł w optymistyczny i humorystyczny. Do łez rozśmieszał już tylko Andy,
którego nawet związek z April nie ustatkował, tak jak związek Rona z Xeną (Lucy
Lawless). Niepowetowaną stratą jest również zmienienie roli w serialu Toma,
który dotychczas grał niepoprawnego dandysa, który uporczywie stara się zwrócić
na siebie uwagę płci przeciwnej, co wychodziło mu nadzwyczaj komicznie. Z
twarzy Toma zniknął nawet jego znak rozpoznawczy, czyli rozbrajający uśmiech,
który zawsze nas rozmieszał. Tom praktycznie pozbawiony został swojego
komediowego potencjału, skupił się za to na swoich biznesach, co jest
niezrozumiałe. Co rusz twórcy silili się na wymyślanie mu coraz to nowej drogi
życiowej. Tom nigdy nie poddaje się i po każdej klęsce zwraca się do swoich
znajomych, trochę to nudnawe bo schemat powtarzał się już zbyt często.
Wydawało się, że
połączenie się Pawnee z Eagleton zaowocuje pojawieniem się nowych ciekawych
postaci, lecz niestety żadna z proponowanych postaci nie przetrwała próby ognia
i jedyną nową wartościową postacią jest Craig grany przez Billy’ego Eichnera. Ale
kto wie, ile tak rozkrzyczana postać utrzyma się w serialu. Z serialem za to
pożegnały się dwie postacie Ann Perkins i Chris grany przeb Rob’a Lowe.
Nie ma jednak co
płakać na tymi postaciami, bo akurat słodkich par było już w tym serialu
najzwyczajniej za dużo. Bardzo zaś zaniepokoiło za to, sposób poprowadzenia
kamery w tej kilkudziesięciosekudnowej przebitce „trzy lata po”, bo jeśli w
następnym sezonie zachowana zostanie taka kamera z ADHD, to nie wiemy czy będzie
się chciało komukolwiek to oglądać. Szósty sezon był zdecydowanie lepszy od 5 i
4, ale niestety to wciąż nie jest ten sam poziom, co w pierwszych sezonów,
które rozstrzeliwały humorem podobnym do najlepszych lat The Office. My patrzymy z
nadzieją w przyszłość i może zwolnione miejsce przez Ann i Chrisa, da więcej
przestrzeni dla gaf Andy’ego, miłośnych zakrętów losu Toma i zrzędzeniom Rona
jak za dawnych, dobrych czasów.
Na koniec brawurowe wykonanie piosenki 5000 Candless in the wind serialowego zespołu Mause Rat, wraz z gwiazdami koncertu charytatywnego, główny wokal oczywiście Chris Pratt, legendarny wokalista, gitarzysta, autor muzyki i tekstów Mause Rat:
Subskrybuj:
Posty (Atom)