Wbrew pozorom nie będzie to artykuł o
mniejszościach seksualnych, zresztą już wcześniej podawaliśmy na fejsie przykład
ze starożytności jak to kiedyś Hufiec
tebański był najlepszą bojówką kiboli w całej Grecji aż do nadejścia innego
geja, czyli Aleksandra Wielkiego. Ale nie o tym, nie o tym. Istnieje naprawdę
duża, no może nie duża, całkiem spora grupa w społeczności męskopodobnej, która na ogół nie jest zainteresowana typowo męskimi
sprawkami. „Typowo” powinno być tu zastąpione przez „stereotypowo”, bo świat
się zmienia, czas idzie do przodu, a media jak nam naparzają najgorzej pojętym cliché, tak robią to niezmiennie od
upadku pewnej formacji politycznej, dzięki której mamy dziś tylu bohaterów, że
aż z zagranicy przyjeżdżają zrobić se zdjęcie, albo dwa.
Podjąłem się beznadziejnego zadania, z góry
skazanego na niepowodzenie. Bo nie da się w jednym artykule obalić mitu samca,
który mimo że ludzie latają już w kosmos, nadal zawleka kobiety do jaskini i
bierze je na zimnym kamieniu. Zamiast więc walczyć z hołdowaniem pojęciu męskości,
jako zlepku brutalności z prymitywizmem, jakie prezentuje byle łysy wielbłąd z
klatki schodowej mający jakąś tajną umowę z kilkoma chirurgami plastycznymi w okolicy,
bo regularnie podsyła mu klientów, zamiast walki z takim pojęciem po prostu z
lenia stawia się męskość po ciemnej stronie księżyca. A przecież w męskości nie
chodzi o rozprzestrzenianie chorób wenerycznych wśród jak największej liczby
partnerek ani obiciu ryja każdemu chuderlawemu gamoniowi, który się nawinie.
Przynajmniej mi się tak wydaję. Zresztą, jakie są te męskie rejony
tematyczne? Wcale nie brzmią one jakoś „silnie”
czy „mocno” a wręcz odwrotnie: infantylnie i komicznie. Więc, o co chodzi z tą
męskością? Trzeba być opóźnionym gimbusem, który zachodzi się świńskim rechotem
przy każdej seksualnej aluzji? Ano, zobaczmy.
Piłka Nożna – Wiadomo w tym kraju wszyscy kibicują. Tak przynajmniej
twierdzą. Dziwne to, bo nie mamy żadnych wielkich sukcesów w tej dyscyplinie
sportu, no może oprócz tego jednego razu w Epoce Brązu, kiedy to ekipa Mieszka
I przeszła do półfinału w którym uległa Izraelowi, ale oni wtedy mieli tego
super strzelca Noego i fenomenalnego bramkarza Mojżesza, który cuda odstawiał
na bramce. Wszystko cacy, tylko że to już zamierzchła przeszłość i żadnych powodów
aby to był nasz sport narodowy nie mamy. Chyba że właśnie to, że tak sromotnie
przegrywamy świadczy o narodowym wymiarze tego sportu, bo to lepiej pasuje do
naszej martyrologii, powstań i ogóle. Ale nie, nie może tak być. Co w tym
męskiego, że banda chłopów w kusych spodenkach gania przez dziewięćdziesiąt
minut by, co chwila podbiegać do siebie klepać się, przytulać, skakać na
siebie, kłaść się na sobie? I to wszystko niby bez żadnego zaangażowania
erotycznego. I kto niby ma w to uwierzyć?
Seks – Ha! Może i to brzmi męsko, bo niczego tak na
świecie mężczyźni podobno nie chcą jak seksu. Ha, po raz kolejny! Wrong!
Sytuacja ta ma miejsce do osiągniecia dojrzałości, z czym u wielu mężczyzn naprawdę
różnie, niekiedy zdarza się to dopiero przed śmiercią lub ewentualnie utratą
przyrodzenia. Innym przypadkiem jest okres do tego pierwszego seksu, który
również może długo się ociągać w czasie lub nawet ostatecznie nie nadejść,
wtedy jedynym doświadczeniem seksualnym do końca życia pozostaje to jak Terlik
w telewizornii opowiada o seksie analnym. Weź tu chłopie żyj z czymś takim. Mężczyźni
bez względu na wiek do seksu podchodzą bardzo infantylnie, bardzo w sensie tak
bardzo, że prędzej Ryszard Kalisz i Adam Hoffman będą uprawiać seks na sali
sejmowej niż jakiś mężczyzna zacznie podchodzić do seksu dojrzale i rozważanie.
Dowód? W trakcie seksu naprawdę mało, rzeczy jest w stanie odwieść faceta od
prokreacji. Nawet gdyby kobieta powiedziała w trakcie, że zabiła jego całą
rodzinę i psa, a potem spaliła mu dom, on by najpierw skończył swoje a dopiero później
zaczął zadawać pytania. Mężczyźni traktują seks jak zabawkę, tylko że zabawkę
którą nie potrafią się bawić. Żaden z nich nie ma też najmniejszej o tym
świadomości, bo każdy, ale to każdziuteńki myśli, jaki to jest w tym zajebisty,
a to pokrywa się (heh) z prawdą w ZERU procentach przypadków. Szczególnie mowa
tu o napakowanych kolesiach, którzy tak samo młócą jak obijają jakieś kaleki
pod sklepem. Tak naprawdę, aby coś niecoś w te klocki pograć z głową, trzeba
najpierw odwiesić tę całą stereotypową męskość na wieszaku i zdobyć się na tak „niemęskie”
słuchanie, porozumienie i cierpliwość. Rzeczy zupełnie nie do przyjęcia dla
neandertalczyka, którzy w z braku laku popinałby owce i kozy. Tylko facet jest
do tego czegoś takiego zdolny.
Towarzycho – O tutaj tkwi największy mankament w tej całej
męskości. Ci, wszyscy standardowi mężczyźni uwielbiają wręcz spotykanie się w
męskim gronie przy tak zwanym „piwku”. Co to w ogóle ma być? W czym tkwi
fenomen kilkugodzinnych schadzek jak nie przymierzając koła gospodyń wiejskich,
gdzie wymienia się jakimiś poronionymi poglądami i prześciga się w tym kto jest
bardziej męski w swoich bełkocie na tematy wszelakie. Co z tego, że połowa
kolegów nadal mieszka z rodzicami i żyje z renty na wpół ślepej babki. Nie
powiem, uczestniczyłem w jednym czy dwóch takich zgromadzeniach i nie znoszę
tego. Faceci mówią do siebie w jakiś dziwnym tonie, jeszcze bardziej udawanego
niż ten na randce z dziewczyną. O co chodzi? Chcą siebie nawzajem poderwać czy
co do cholery? Każdy opowiada swoje męskie przygody, które albo wymyślił, albo
pożyczył od innego typa, który też je pewnie wymyślił. Nie wiem jak można przez
tyle godzin wysłuchiwać jak to się przed kimś uciekało, goniło, albo zrobiło w
jajo policjantów czy innych tego typu wyczynów na miarę homeryckiej
epopei. Pół biedy jak nie ma za dużo
alko w takich sytuacjach, bo jak tylko za bardzo sobie popije towarzycho to zleje
zaraz jakieś niedożywione cygańskie dziecko a po wszystkim zacznie się
obściskiwać i całować, a wyrazom
„szacunku” nie będzie końca.
Muzyka, Film – A tutaj postaram się obalić zainteresowania
standardowych mężczyzn. Każdy pewnie słucha jakiegoś hip-hopu, z którego
czerpie rady na temat patriotyzmu, honoru, zakupów w TESCO, najmodniejszym
kolorze tego sezonu itp. W jakim stopniu różni się to od na wpół przytomnych
nastolatek wierzących w każde słowo piosenek Justina Biebera? Do tego trzeba
dodać taki obrazek: siedzi sobie taki standardowy mężczyzna ogląda te teledyski
hip-hopowe i widzi jak jakiś biały murzyn obwieszony złotymi łańcuchami skacze
po całym ekranie, rzuca kasą, a wokół tańczą praktycznie nagie zdziry, czy to
jest tak naprawdę męskie? Patrzenie z językiem na brodzie jak to się innym
„wiedzie”? Ktoś tu chyba został nabity w butelkę, bo za twoją kasę baluje i
popada w nałogi, a na koniec pokazuje ci faka z koncertowego plakatu, albo
nawet zrzuca ze sceny. Jeszcze bardziej żenująco wypada to jak poszpera się po
last.fm takich standardowych mężczyzn i się odnajduje jakieś dziewczyńskie
nuty. Serio facet? Farna? Albo inna Jessica Black. Jaranie się piętnastolatkami
z aparatami na zębach, które wszędzie poza domem ratuje tylko retusz całej armii
grafików, aby tylko nie wyszło na jaw, że mają trądzik, łuszczącą się skórę
itd. To takie męskie. Chłopie, nie jesteś Nergalem, który na występie Farny w „The
Voice of Poland” cieszył się do siksy jak końska dupa do bata. Filmy? Jakie ci
super samce lubią filmy? Cóż, wyśmiewają się z idiotyzmu i płytkości oper
mydlanych, podczas gdy sami oglądają twory, do których scenariusz mogłoby
napisać czteroletnie dziecko. Ich scenariusz można byłoby ograniczyć do ciągu
pościgów, strzelania się, babki z dużymi cycami, walki z bossem, the end. „Męskie
kino”, jak często się reklamuje tego rodzaju filmy jest kinem niepełnoletniego,
pryszczatego gimbusa, który nadużywa masturbacji.
To tyle. Mam nadzieję, że kiedyś odczarujemy
przysłonięcie infantylnej groteski pojęciem męskości, gdyż z byciem mężczyzną
wcale się ona nie wiąże i tylko utrudnia życie facetom. Niestety na tym placu
boju nadal pozostają ci biedni mężczyźni sami, a największą szkodę robią im inni
mężczyźni, nie widzący nic złego w tej całej dziecięcej błazenadzie. Nic się
też nie zmieni póki nadal o 20.00 na Polsacie Sylwester Stallone będzie obrywał
głowę jakiemuś biednemu Wietnamczykowi a w tym samym czasie na dwójce Jason
Statham będzie brał od tyłu jakąś babkę na środku ulicy, podczas gdy Wajda ze
swoim „Popiołem i diamentem” będzie musiał czekać aż do pierwszej nad ranem, i
nikt w tym nie będzie widział nic dziwnego.